wtorek, 29 czerwca 2010

SNS: Rozdział 2

Wena mnie zupełnie opuściła, więc rozdział jak dla mnie jest praktycznie nieudany i wyjątkowo nudny. Ale jakbym się nie zmusiła to by długo notki nie było, więc stwierdziłam, że jednak wolę was zanudzić XD

Ehh, musi mnie natchnąć na jakąś akcje w opowiadaniu, bo jak na razie uratowało mnie to, że jak jutro idę do kina, to napiszę coś z kinowym wątkiem.

Ogólnie na razie jakoś większość postaci jest bez charakterowych, ale postaram się to zmienić.

Z góry przepraszam za zamułkę!

----
Rozdział 2


-Siemka rodzinko! - Z samego rana, bez uprzedniego zapukania w drzwi, starszy Uchiha postanowił odwiedzić rodzinę Namikaze, mając w głowie jasny plan, swojego genialnego pomysłu który spontanicznie nawiedził jego myśli dzisiaj rano. Więc rzekł.- Zapraszam Was do kina!

Trójka domowników, która właśnie z uśmiechami na twarzy jadła pyszny obiad, a Naruto nakładał na swoją kanapkę keczup, podskoczyli z przerażenia, z powodu tak nagłego wejścia. Oczywiście spowodowało to, że keczup prysnął prosto na twarz matki, ponieważ blondyn za mocno go przycisnął.

-Ehhh....- Westchnęła Kushina ścierając rękoma czerwoną maź z twarzy. Naruto próbował ukryć rozbawienie, odwracając się w stronę bruneta. Ale zaraz odwrócił wzrok ukradkiem w stronę matki. Piękne arcydzieło blondyna zdążyło zniknąć z jej twarzy. Zaczął powoli podchodzić do Itachiego, chwytając kanapkę w rękę.

-To tutaj jest kino?- Zapytał już zupełnie opanowany.

-No jasne! W końcu to nie taka wiocha!- Powiedział napalony ale i dalej rozbawiony sytuacją.

Kushina już cała czysta, dzięki pomocy Tsunade, prychnęła.

-Niestety dzisiaj nie mogę.- Spojrzała wściekle na syna i bruneta.

-Ja też nie.- Dopowiedziała blondynka.

-A ja mogę.- Naruto odwrócił się w stronę matki stając w takiej pozycji co czarnooki i klepnął go z zadowoleniem mocno w plecy, tak że ten musiał zrobić kilka kroków do przodu.- A na co?

Itachi zaczął czochrać z zadowoleniem jego czuprynę. Na szczęście jeszcze jej nie u żelował, wiec pozwolił na to.

-Na jakiś horror. Będzie jeszcze Sasuke i jakiś jego dwóch znajomych.

Naruto się zastanowił. Może dzisiaj młodszy brunet będzie bardziej rozmowny? Prawdę mówiąc trochę irytowało go zachowanie Sasuke. Był jak kukła, która od czasu do czasu miała przebłyski własnej świadomości. Ale cóż- Pomyślał.- Na razie był na tak zwanym etapie "nie przepadania za nim".



Tak więc po godzinie, przygotowany Naruto udał się do posiadłości Uchihów, zatrzymując się przy (jak sądził) ich samochodzie. Nie podszedł pod drzwi, ponieważ Itachi powiedział aby tu na nich zaczekał. Oparł się wygodnie o czarnego bmw i włożył ręce do kieszeni, czekając na dwójkę braci. Nie minęła chwila a z za drzwi wyszedł uśmiechnięty, jak zawszę od ucha do ucha Itachi, zaraz za nim człapał Sasuke ze swoją obojętnością, a jeszcze za nim jakaś czerwonowłosa dziewczyna w okularach i brązowowłosy chłopak, który Namikaze skojarzył się z psem. Wszyscy podeszli do blondyna i patrzyli tak, jakby czekając na zbawienie?


-Siemka ponownie Naru!- Starszy Uchiha, przybił piątkę blondynowi.- Pozwól, że przedstawię. Mojego kochanego i jakże uroczego braciszka już znasz, (w tym momęcie Sasuke prychnął) tak więc zacznę od uroczej damy.- Wskazał na czerwonowłosą. Była dość ładna. Miała kolor oczu taki sam jak włosów, blada, jej okulary miały czarne obramówki a sama była ubrana w białą bluzkę i czarne rurki.- To jest Karin. - Namikaze kiwną na przywitanie głową, jeszcze chwilę na nią patrząc, po czym skierował wzrok na jej sąsiada. Miał sterczące, brązowe włosy i tego samego koloru oczy, był ubrany w czerwoną bluzkę z krótkim rękawem i dżinsy. Nic nadzwyczajnego. - A to Kiba.- Miląc się na uprzejmość, uścisnął mu dłoń.- A to Naruto. Jako dzieciak się tu wychowywał.


"Eh, tego nie musiałeś mówić"- Pomyślał blondyn. Po przedstawieniu się sobie nawzajem, Itachi ochoczo zaciągnął wszystkich do samochodu przy czym Kiba głośno "szczekał" aby go nie ciągnął. Sasuke, Karin i Inuzuka wylądowali na tylnich siedzeniach a Naruto, zadowolony usiadł na przedzie obok starszego Uchihy. Przez całą drogę Kiba wesoło nawijał, co jakiś czas zwracając się do Naruto. Ale najczęściej gadał do Karin i Sasuke, który odpowiadał mu tylko mruknięciami, w ostateczności jak musiał coś odpowiedzieć, dopowiadał krótkimi zdaniami. Ich podróż nie trwała długo. Blondyn sądził, że długo będzie musiał słuchać nawijania bruneta, ale na szczęście się pomylił. Itachi zaparkował samochód, jak dla niego w "idealnym" miejscu. Naruto miał co do tego "Idealnego" miejsca wątpliwości. Powodem było pewne drzewo, które stało niebezpiecznie pochylone nad nim. Jednak Uchiha zapewniając, że zawsze tu staje i nic się jeszcze nie stało, złapał niebieskookiego pod ramie i zaczął prowadzić w stronę budynku. Sasuke skrzywił się na ten gest.


- Sasuś idź po bilety.- Zaczął przemiło starszy brat. Siedzieli właśnie w budynku, smacznie popijając colę i zajadając się popcornem który wcześniej kupili.- I poproś o zniżkę.

-Hę?- odwrócił się do bruneta zdziwiony.- Niby czemu ja?

-Bo ta oto różowo włosa dziewczyna, siedząca na kasie- Wskazał palcem na nią. Naprawdę miała różowe włosy. Była chuda jak anorektyczka. Za to oczy były w miarę ładne. Taka czysta zieleń. Nie miała mocnego makijażu. Ale widać było już z tej odległości tapetę na twarzy. Naprawdę była bardzo widoczna. Naruto skrzywił się mimowolnie.- Pożera cię zawsze wzrokiem i jestem pewny, że dla ciebie zrobi wyjątek i da zniżkę.- Stwierdził udając poważny ton.

-Ehh...- Sasuke stawił krok w stronę zielonookiej. Gdy był już wystarczająco daleko odezwał się Kiba.

-Oi, Naruto... od jutra zaczynasz chodzić do naszej budy?

-Ano, tak sądzę.

-Haha, to mam nadzieję, że wylądujesz z nami w klasie!- Wyszczerzył zęby.

- Z nami?

-Yhm, Sasuke, Karin i Kiba są w tej samej klasie- Powiedział Itachi, wkładając do ust co chwila, po garść popcornu.- Ale... wątpię by Naruto był z wami.

Kiba i Karin spojrzeli na niego nie rozumiejąc.

- Niby dlaczego? -zapytała dziewczyna.

-Bo jest od was o rok młodszy.

Karin i Kiba wybałuszyli oczy i w tym samym momencie przyszedł Sasuke.

-Co z wami?- zapytał. Rozejrzał się, dwójka znajomych gapiła się na Naruto a Itachi jakby nigdy nic dalej zajadał się popcornem.

-A ja sądziłem, że masz już 19 na karku!- Krzyknął Inuzuka, nie zauważając powrotu przyjaciela.

-Nie no. Ale niedługo będę mi...

-EJ!- warknął Sasuke. Przerywając niebieskookiemu i oznajmiając wszystkim, że wrócił, bo w wyjątkowy sposób został zignorowany. Podał każdemu po bilecie.

-Dzięki- powiedział blondyn gdy podał i jemu. Sasuke tylko kiwnął głową i usiadł koło niego. Do nosa Naruto doszedł zapach cynamonu.

Itachi zaczął prześwietlać bilet, niczym rentgen. Zaraz potem spojrzał na zegarek.

-Ej, seans zaczyna się za 5 minut!

Wszyscy zerwali się jak na komendę i poczłapali za najstarszym.



Na wielkim ekranie już leciały reklamy. Znajdując swoje miejsca usiedli po kolei. Najpierw Karin, potem Inuzuka, obok niego Naruto, i dalej Sasuke a na końcu Itachi. Kiba i Naruto robili przy tym znaczny hałas, ponieważ blondyn przez przypadek wylał trochę coli na spodnie sąsiada. Reszta przyglądała się tej sytuacji, przy czym Sasuke dyskretnie krył rozbawienie, co nie uszło oczom blondyna. Ale jakoś się dogadali gdy z tyłu ktoś warkną, że przeszkadzają. Więc wszyscy usiedli wygodnie, czekając na film.

.
.
.


W połowie seansu, Kiba nagle się odwrócił do tyłu, bo cuda dziejące się na ekranie, zaczęły go nie mniej przerażać. Naruto nie miał by nic przeciwko, gdyby nie fakt iż, zaczynał wrzeszczeć nad uchem za każdym razem, gdy ktoś z tyłu nie podskoczy od czasu do czasu lub nie wydał z siebie zduszonego dźwięku. Spojrzał w stronę dwójki braci. Sasuke wydawał się jakby ignorować Inuzuke, a film go w znaczącym stopniu nudził, za to Itachi w najbardziej krwawych scenach zamiast jęczeć ze strachu - śmiał się. Odwrócił ze zrezygnowaniem głowę w stronę czerwonowłosej. Chyba jako jedyna wczuła się w akcje filmu, bo reagowała na poszczególne momenty, tak jak normalny człowiek powinien. Kiba dalej kucał do tyłu ekranu. Każdy był w swoim świecie. Blondyn już z całkowitym zrezygnowaniem, wstał mrucząc cicho, że idzie do kibla.

wtorek, 22 czerwca 2010

SNS: Rozdział 1

To jest moje pierwsze opowiadanie, które puściłam na światło dzienne. Od niedawna zainteresowałam się pisaniem, więc jeśli będzie denne to przepraszam ^^ I za błędy także, bo życie dyslektyczki nie jest fajne ;/
A co do opowiadania, nie chciałam czegoś wygórowanego, więc postanowiłam napisać zwyczajną historie. I muszę przyznać, że jak na pierwszy fanfik to taka historia jest o wiele łatwiejsza do napisania ^^"
----------- ------------- -----------------
-Daleko jeszcze?- Znudzony blondyn ściągnął słuchawki z uszu, podpierając głowe o siedzenie na którym siedziała rudowłosa. Ta prawdopodobnie spała, bo gdy blondyn szeptał jej coś do ucha, podskoczyła przerażona, a on sam zaczął się śmiać. Tsunade popatrzyła na nich z rezygnacją, dalej spokojnie prowadząc.
-Oszalałeś Naruto!?- Powiedziała Matka z wściekłością. Ale gdy tylko zobaczyła uśmiech na twarzy syna odetchnęła z ulgą. Od śmierci Minato, nie często można było na jego twarzy zobaczyć ten firmowy, piękny uśmiech.
-No już kochani, za 10 minut powinniśmy być na miejscu.-odezwała się babunia.
-Ten dom należał do ojca, prawda?-blondyn nagle się zaciekawił.- dlaczego go wcześniej nie sprzedał?
-Miał do niego sentyment.-Odpowiedziała pani Namikaze, uśmiechając się lekko.
-Aha... a ja się tutaj urodziłem i mieszkałem do trzeciego roku życia, tak?
-Dokładnie.-Kushina odwróciła się cała w stronę Naruto, tak że teraz klękała na siedzeniu.
-Usiądź normalnie-powiedziała zdenerwowana Tsunade.
-Heee?! Chce patrzeć na twarz syna, kiedy z nim rozmawiam!
-Ehh...-westchnęła starsza.- Jak dziecko.
-Więc...- zaczął znów niebieskooki.- to znaczy, że mieszkają tam osoby które mnie znają? I mimo wszystko ja je powinienem pamiętać?
-Hę?-rudowłosa spojrzała na niego zaskoczona- To, to cię trapiło przez całą drogę?
Teraz to Naruto popatrzył na nią z szokiem. Skąd wiedziała, że coś go trapi? Przecież nie pokazywał tego po sobie.
-Nie bądź taki zaskoczony, kochająca matka zawsze zauważy, jeśli z jej dzieckiem jest coś nie tak.- Uśmiechnęła się i poczochrała mu włosy.- Tak więc, są tam osoby które cię znały, ale fakt ty ich nie będziesz pamiętać. W końcu byleś taaaaaaki malutki.-Zaczęła gestykulować rękoma.- Pamiętam, że zawsze trzymałeś się z takim wiecznie rozgadanym chłopakiem, który miał uroczego, białego psa i jego kumplami.
-Hmm... mam nadzieję, że mnie nie pamiętają.
-Dlaczego?
-Bo wolę zawierać znajomości na czysto.
Spojrzał w stronę szyby. Mijali powoli domki jednorodzinne. Na niebie była ładna pogoda. Nagle się zatrzymali. Naruto spojrzał w stronę prowadzącej, mijając wzrok matki, ale szybko wrócił do niej.
-O co chodzi?-zapytał się głupio, widząc, że ona ciągle się na niego gapi.
-Nic... - odwróciła się do normalnej pozycji.-Oh Naruto już jesteśmy, patrz!
Nie rozumiejąc zachowania matki spojrzał w lewo. Stał tam średniej budowy domek jednorodzinny. Był cały w magnoliowych kolorach i miał dwa pietra. Blondynka znów ruszyła i zatrzymała się na podjeździe. Blondyn spojrzał na matkę. Ta patrzyła się trochę nieobecnym wzrokiem w stronę mieszkania. Ten cicho przysunął się do niej i wrzasnął jej nad uchem:
-WYSIADAMY!
Rudowłosa się poderwała, uderzając boleśnie głową w górną część samochodu.
-Naru, nie rób tak!-wrzasnęła Tsunade.-Chcesz aby matka zawału dostała!?
-No co ty babuniu-Powiedział w wyrzutem.- Chciałem tylko obudzić ją z zamyślenia.
Nastała chwila ciszy. W której Tsunade patrzyła na niego morderczym wzrokiem za nazwanie jej "babunią". Co prawda miała swoje lata, ale wyglądała dość młodo.
-No już- Kushina klasnęła w ręce.- Zbierać się, wysiadamy!
Naruto zabrał blondynce kluczyki by otworzyć bagażnik. W tym samym czasie ona sama, skierowała się w stronę drzwi wejściowych.
Gdy już wszystko zanieśli, młody Namikaze wrócił jeszcze do samochodu po swoją torbę i komórkę. Gdy zamykał drzwi, poczuł czyjś wzrok na sobie. Poprowadził wzrok na przeciwny budynek przy którym stał winowajca jego dyskomfortu. Naruto lustrował jego postać. Miał czarne, przydługie włosy, i tego samego koloru oczy. Był blady a jego twarz beznamiętnie patrzyła na Namikaze. Postanowił tylko kiwnąć na powitanie, i już odchodził gdy usłyszał za sobą czyjś głos.
-Ej, zaczekaj chwilkę młody!
Odwrócił się ponownie w stronę gdzie stał czarnooki chłopak. Ale to nie on go wołał. W jego stronę biegła starsza wersja czarnowłosego, tylko że ten miał włosy związane w kitce. Podszedł do niego. Był nieco wyższy od blondyna.
-Czego?- warknął blondyn. W obecnej chwili nie chciał poznawać nikogo kto znał go, lub jego rodzinę w przeszłości. Strasznie upierdliwe. Czarnowłosy chyba poczuł chłód ale dalej się uśmiechał.
-Jesteście Namikaze, prawda?
"Moja intuicja nigdy się nie myli"-pomyślał. I już miał się odezwać, gdy do jego boku dobiegła rudowłosa.
-Oh, Itachi, z lata się nie widzieliśmy!-krzyknęła wesoło i klepnęła go mocno w plecy.- Jak tam zdrowie?
-Hehe a ty jak zawsze masz krzepę- powiedział rozbawiony.
-Pamiętasz mojego syna, Naruto?- zapytała ukazując ręką jego postać.
-Oczywiście, że pamiętam, kiedyś narobił mi niemałego stracha.-powiedział. Blondyn nagle zaciekawił się rozmową. Więc i z nim się znał osobiście.- Bardzo podobny do Minato.
Naruto szybko spojrzał na matkę. Tylko on zauważył, że trochę posmutniała.
-Tak... ale twarz ma po mnie.-złapała niebieskookiego za policzki i zaczęła się rozciągać. Itachi uśmiechnął się.
-A gdzie on jest? O tylu rzeczach chciałbym z nim pogadać!
Kushina już otwierała usta i odpowiedziała równocześnie w tym samym momencie kiedy podszedł do nich młodszy czarnowłosy chłopak.
-Rok temu zginął w wypadku...
Itachi popatrzył się z szokiem na Kushine puszczająca twarz syna oraz na niego samego. Młodszy stał, nie wiedząc co się dzieje.
-Naprawdę mi przykro- blondyn zauważył, że ta wiadomość naprawdę go dotknęła. Patrzył jak łapie matkę za ręce i jak zbliża do niej swoją twarz, kładąc rękę na jej policzku.
Naruto nagle się ockną i wszedł pomiędzy nich.
-No już dość tych czułości. - prawdę mówiąc miał kompleks matki i nie potrafił znieść jak ktoś się do niej przystawia, a zwłaszcza jak ma być to, taki młody idiota.
Naruto lustrował to Itachiego to jego towarzysza spojrzeniem. Nagle zza drzwi uchyliła się Tsunade.
-Oo Itachi, Sasuke, dawno żeśmy się nie widzieli! Może wpadniecie na herbatkę?.
Matka jakby oprzytomniała wzięła szybko pod rękę z jednej strony swojego syna z drugiej strony owego Sasuke który zaskoczony spojrzał na nią, gdy ta odwróciła się w stronę Itachiego.
-No szybko właź, mamy tyle do obgadania-powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Weszli do mieszkania i usiedli w zakurzonej kuchni, którą orzechowo oka próbowała trochę ogarnąć. Itachi usiadł koło okna, Kushina obok niego a naprzeciw nich Sasuke i Naruto. Gdy Tsunade skończyła zwycięsko wojnę, usiadła po ich obu stronach i zaczęli rozmawiać. Co robili przez te wszystkie lata, co teraz robią itd. Blondyn był zmęczony więc tylko potakiwał. Patrzył co jakiś czas na swojego Sąsiada, ten chyba też czuł się coraz bardziej zirytowany. Znów skierował wzrok na matkę i starszego Uchihe. Wesoło sobie gadali. Przeszli przez te cięższe tematy i teraz widział, że matka szczerze się uśmiecha. Potem skierował wzrok w stronę babuni Tsunade. Ta już lekko podpita zasypiała twarzą na stole. Naruto westchną i wstał. Sasuke ukradkiem patrzył się na niego. Ten podszedł do kartonu i wyciągną poduszkę. Wracając do stołu, podłożył ją pod głowę Tsunade. Ta tylko mruknęła zadowalająco. Chyba naprawdę nie kontaktowała. Skierował swój wzrok na okno, za którym było dość ciemno i na końcu na Sasuke, który się na niego dziwnie patrzył. Poczuł, że ten chce się stąd wydostać, więc po raz pierwszy się do niego odezwał.
- Idę na zewnątrz, też idziesz?
Jakby się zastanowić, czarnowłosy jeszcze ani razu się nie odezwał. Owy obiekt rozmyślań, wstał łapiąc Naruto za rękę i rzucił krótkie "wychodzę" w stronę brata. Gdy byli na zewnątrz, puścił rękę niebieskookiego dopiero gdy znaleźli sie koło huśtawek na podwórku Namikaze.
Sasuke usiadł na jednej a Naruto na drugiej i zaczął się bujać. Nagle usłyszeli dzwonek, a blondyn poczuł, wibracje w kieszeni. Wyjął telefon i nacisnął zieloną słuchawkę.
-Naru? Jesteś już na miejscu?-usłyszał kobiecy głos w słuchawce.
-Ooo Konan! Jestem, jestem już od dwóch godzin.
-To dlaczego od razu nie zadzwoniłeś!?
-Ahh... wyleciało mi z głowy...- odpowiedział normalnym tonem i poczuł jak jego sąsiad wstaje. Rzucił blondynowi krótkie "Do zobaczenia" i skierował się w stronę swojego podwórka. Naruto gapił się przez chwilę na niego, ale zaraz się skarcił za to i wrócił do rozmowy z Konan.
- I tak byś dzisiaj nie przyjechała, z Tokio do Konohy trochę jest .
-Eee tam, dla ciebie wszystko. No ale skoro wiem, że nic ci nie grozi i rozumiejąc iż jesteś zmęczony pozwolę ci łaskawie zakończyć, też zamulającą rozmowę i odetchnąć!- uśmiechał się lekko i mówiąc "dzięki", zakończył rozmowę. Schował telefon do kieszeni i wyciągnął papierosy pozostając dalej na huśtawkach. Szukając punktu zaczepienia, gdzie mógłby skierować swój wzrok, więc zaczął przyglądać się posiadłości Uchihów i zapalił papierosa. Nie miał pojęcia, że i Sasuke patrzy się ukradkiem z okna na siedzącego blondyna.